28 listopada 2009

(*)

Odeszła
Po tylu cierpieniach
A jeszcze wczoraj okazało się, że stan sie poprawia......

Listopad...
od wielu lat okraszony łzami...

6 listopada 2009

Kuchenne klimaty

Witam serdecznie w piątkowy wieczór:)
Eh... wreszcie wychodzimy na prostą. Ale po kolei.
Tydzień temu wybuchł nam junkers- na szczęscie tylko zawór z gorącą wodą, a nie sam gaz, bo pół bloku wyleciałoby. I na szczęście nikogo nie było w łazience. Lepiej nie myśleć co byłoby gdyby.. obudowa metalowa i rura wyleciały z wielkim hukiem. Ściana zmasakrowana i wydatek rzędu 1500 + montaż.
Wybieramy najbezpieczniejszy model i na następny tydzień mam nadzieję mieć już gorącą wodę.

Potem się rozłożyłam totalnie.

W międzyczasie mieliśmy gości.

No i babcia nasza domowa,83-letnia, ukochana wylądowała w szpitalu. Eh..ile nerwów.. ile niefachowości ze str. lekarzy pierwszego kontaktu. Płatna karetka pogotowia. Szok totalny. Ksiazkę mogłabym napisać.
Nosiło mnie po domu, . Ale już dziś mogę powiedzieć, ze jest dobrze:)
Zabieg się udał, zostały ostatnie badania i mam nadzieję, ze szybko do nas wróci.


I tak mnie nosiło, ze musiałam coś pozmieniać. Bo ileż można sprzątać, myć okna, prać, wieszać.
Wygrzebałąm stareńką szafeczkę-jeszcze jej nie pokazywałam tutaj. Zasiadła sobie dostojnie w kuchni.



No i półeczki moje wszelakie dostały inne aranże:)
Powoli układam sobie wszystko po tych niesamowitych nerwach. Bo jeśli chodzi o babcię to mam z nią o niebo lepszy kontakt niż z mamą. Może to kwestia tego, że od lat razem mieszkamy. I równo czujemy..mimo tak ogromnej różnicy pokoleniowej.



Pozdrawiam serdecznie, dziekuję za kolejne wyróżnienia :) Ale o tym następnym razem.

Miłego weekendu