1 maja 2011

Przewodnia niedziela

zwana Niedzielą Miłosierdzia mija nadal w klimacie Wielkiej Nocy.
Przynajmniej u nas.

Wybaczcie, że nie mogłam osobiście złożyć życzeń na owe święta, ale blogger zastrajkował też i u mnie.








Teraz nadrabiam poświąteczne nastroje.
********
ta szczególna niedziela-niedziela beatyfikacji Jana Pawła II długo zapadnie w naszej pamięci. W 1997r. byłam w delegacji w sektorze 0, na Poznańskim Placu Trzech Krzyży, gdzie gościł Ojciec Św. Piękne przeżycia, magiczny czas. Wolny i spokojny, nie taki jak teraz...za szybko życie mknie..
Macie osobiste doświadczenia z pielgrzymek Papieża do Polski?
Podzielcie się:)

Pozdrawiam serdecznie z brykającymi chłopakami:)

6 komentarzy:

ABily pisze...

Wlaśnie oglądam uroczystości beatyfikacyjne:)Wszystko odbywa się tak daleko a jenocześnie tak blisko bo przecież kazdy przeżywa to wszystko całym swym sercem:)Pozdrawiam ze słonecznej Niderlandii:D
A ja oczywiście bywałam w Krk i na błoniach, a moja mama(+) była bierzmowana przez ówczesnego biskupa Wojtyłę:)

Florentyna pisze...

Witaj!
I ja właśnie oglądam uroczystości beatyfikacyjne.
Byłam na wrocławskich Partynicach w 1983 roku.
Emocje i wzruszenia, których nie da się z niczym porównać.
Buziaki i serdeczności ślę.

Yrsa pisze...

Asiu w tym samym czasie co Ty byłam na Placu w sektorze dla niepełnosprawnych ,to tuż przy krzyżach od ulicy Al.Niepodległości . Ojciec Święty przechodził blisko nas , aby dojść do pomnika , widziałam Go klęczącego , zatopionego w modlitwie tego się nie zapomina , podobnie jak uczestnictwa we mszy św. na Łęgach Dębińskich w 1983.r , ale wtedy był silny i zdrowy . Jednak zawsze potrafił napełnić ludzi otuchą i utwierdzić w wierze , nigdy nie potępiał , zawsze wybaczał , usprawiedliwiał i wskazywał drogę , pomagał powstać i iść dalej .
Takiego Go zapamiętałam .
Pozdrawiam Yrsa

aagaa pisze...

Asiulku,śliczne dekoracje!!
Buziaki dla chłopaków

aagaa pisze...

Asiulku,śliczne dekoracje!!
Buziaki dla chłopaków

Aurelia pisze...

W 87 byłam na Błoniach w Krakowie. Wiadomo wrażenia nie samowite.
Ale tak naprawdę właśnie w 97 roku, miałam ogromne pragnienie zobaczyć Ojca Świętego. Ponieważ miałam małe dziecko, nie miałam takiej możliwości.
Jakie było moje zdziwienie , gdy oczom moim ukazał się sam Papież , w samolocie, niemal nad moją głową ,w samolocie.
Leciał wtedy już do Watykanu, ale podobno, miał życzenie aby zobaczyć, moje okolice...Radość i fakt że tak ogromne marzenie się spełniło, kojarzy mi się , dzisiaj niemal, z cudem. Samolot chyba musiał lecieć na dość niebezpiecznej wysokości, bo Ojca Świętego dość dobrze widziałam.
Potem byłam jeszcze tego roku na Błoniach,kiedy Jan Paweł II , był chory, a następnego dnia opowiadał już , w Wadowich o swoich młodzieńczych przeżyciach.
I tylko żal mi tych straconych lat, za czasów PRL, kiedy to nie było takich możliwości transmisyjnych w telewizji , czy wyjazdowych.

Gorąco pozdrawiam:)