I wiecie co.....wymodzę jeszcze jakąś girlandę.
Remont...jeszcze nie zaczęty, wiec mam czas na szycie.

A i znalazłam takie druciane serduszka. Mąż mi dawno temu zrobił. Póki co zawisły na rafii, ale to nie to;/ Jakos póki co brak mi weny na nie.

Paulinuś, te mini słoiczki bombowe, serducha, zawieszka też:)

W kuchni na lodówce przystanął anioł:) Kolejny jesienno-zimowy akcent naszego mieszkania. Przysiadają w różnych miejscach, sukcesywnie będę je wyjmowała z czeluści szafy.
Do serduszkowej kolekcji doszło kilka nowych nabytków. Dziś kolejna partia czeka na zszycie i nadzianie. Może wydawać się, że wcześnie wzięłam się za nie, jak i Wy , ale potem tyle innych spraw na głowach, ze na szycie nie było by czasu. Niech sobie leżą póki co:)
Produkcja serc choinkowych ruszyła:) Na razie naszyłam czerwonych, ozdobię je gwiazdkami. Dojdą jeszcze w szkocką kratę i jakieś jasne:)
Ciut rozmazane, bo ręce mi się trzęsły, żeby je szybko spałaszować:P
Pozdrawiam cieplusio, mimo tego, co za oknem:)

I zdązyłam uszyc jeszcze taki kawałek. Jak doszperam materiałów skończę. Musi tylko na tyle się wypogodzić, żebyśmy z Bartkiem wyjechali na łowy:P
Pozszywałam kilkadziesiąt prostokątów-tu tylko połowa tego, co zrobiłam. Narzuta mam nadzieję szybko powstanie-muszę tylko nakombinować innych tkanin i powycinać prostokąty;/ Wycinanie jest najgorsze... i te moje zszycia...krzywe...wrr;/ nie będzie pikowań...
Eh...jakaś beznastrojowa jestem.. I nie z powodu szycia... Chciałabym uwolnić się od pewnych ludzi-pseudo rodziny-życie to oni potrafią..