Przedstawiam Bartkową własnoręcznie uszytą kołderkę-narzutkę.
Wiem, że nie jest idealna, uszyta pod linijkę. Starałam się, a wyszło jak wyszło;) Pocięłam tatusiowe koszule, spodnie, małą poszewkę na kołderkę:) A tyłem jest stary, gruby obrus.
Chciałam ją przepikować, jednak ocieplina(chyba fachowo to się nazywa flizelina) była za gruba(dałam 2 warstwy) i moja maszyna po prostu nie dała rady.
Mam nadzieję, ze kolejna, którj kiedyś sie podejmę-będzie o niebo lepsza
I może jakaś różowa:P dla przyszłej córeczki.... eh...póki co to sfera marzeń..
Pozdrawiam wszystkich zaglądających:)))))
MIŁO, ŻE JESTEŚCIE:))))))
2 komentarze:
Jaka śliczna kołderka:-) Podziwiam, bo sama z szyciem jestem nieco na bakier...
Ile czasu zajęło Ci zrobienie takiego pięknosciowego nakrycia?
Pozdrawiam.
Piękna :) Podziwiam!
Prześlij komentarz